www.eewto.pl
Wing Tsun - historia stylu, jego początki i współczesność

Historia stylu Wing Tsun (Wing Chun) powiązana jest ściśle z historią upadku i powstaniem ostatniej dynastii Quin.
Od połowy XVI wieku Chiny przeżywały poważne załamanie gospodarcze i polityczne, po części wywołane olbrzymimi
podatkami i wydatkami na budowę Wielkiego Chińskiego Muru, ale też korupcją, naporem i najazdami ludów
z północy i północnego wschodu. W 1620 roku część Chin została podbita przez ambitnego wodza Mandżurów -
Nurchaczego. Jakby tego było mało, za panowania ostatniego z Cesarzy dynastii Ming - Cz’ung Czena wybuchły
powstania chłopskie (wojna chłopska 1628 - 1644). Cesarz próbował podpisać porozumienie z Mandżurami i poprosić
ich o pomoc w stłumieniu powstania. Mandżurowie owszem stłumili powstanie ale zajęli również Pekin, obalili Cesarza
Cz’ung Czena, krwawo rozprawiając się z lojalistami. Mimo szybkiej asymilacji (np Cesarz K’ang Si był wybitnym
uczonym i mężem stanu), rządy te nie cieszyły się popularnością. Jak przy każdym podboju Mandżurowie wprowadzili
szereg represji i przepisów utrudniających codzienne życie ludności - np: na stanowiska urzędnicze mianowano
tylko Mandżurów, wprowadzono mnóstwo zasad upokarzających dumę rdzennych mieszkańców (golenie czoła,
noszenie warkocza), wprowadzono cenzurę, a wypowiedzi krytyczne wobec nowej dynastii karano śmiercią.
To wszystko powodowało, że w różnych częściach Chin powstawały nowe grupy spiskowców, przez co tajna policja
i szpiedzy mieli mnóstwo roboty.

qinshih
Pierwszy Cesarz Dynastii Quin K’ang Si.


Istnieje wiele legend dotyczących samego powstania naszego stylu Wing Tsun. Jedni uważają, że mniszka Ng Moi,
z racji swojej pozycji mogła być ukrywającą się córką ostatniego Cesarza dynastii Ming, jeszcze inii, że mniszka Ng Moi
i towarzyszący jej najbardziej zaawansowani w sztukach walki mnisi, byli faktycznymi ochroniarzami cesarskiego
dziecka, kogoś bardzo ważnego, kto był ukryty wewnątrz klasztoru Shaolin. Najprawdopodobniejszą teorią wydaje się
uwikłanie samego klasztoru Shaolin w spisek przeciwko Dynastii Quin stając się siedzibą lojalistów. Być może opat
klasztoru - Mnich Chi Shin ukrywał różnych spiskowców i wspólnie z przeoryszą klasztoru - Mniszką Ng Moi
przygotowywali grupę wojowników mających przywrócić stary porządek. To że coś mogło być na rzeczy, świadczy
fakt, że przedstawiciele nowych władz szukali ciągle pretekstu do zniszczenia klasztoru, tym bardziej, że przebywający
tam mnisi i adepci, byli uważani za potencjalne zagrożenie.
Piękną legendą o samych narodzinach stylu jest podanie jakoby mniszka Ng Moi, opracowała szereg ruchów, po
obserwacji walki żurawia z wężem. Myślę, że jest to piękne nawiązanie do chińskiej tradycji koegzystencji i bacznej
obserwacji przyrody i świata zwierząt. Bardziej prawdopodobną tezą jest, że styl Wing Tsun powstał z powiązania
szeregu elementów wielu styli - np: mniszka Ng Moi była mistrzynią Białego żurawia,
opat - Chi Shin - kij smoka,
opat - Pak Mei - pięć elementów, Mistrz Fung To Tak - walka w ręcz, Mistrz Miu Hin - ekspert w walce białą bronią, szczególnie
mieczami motylkowymi. Prawdopodobnym jest również, że po ataku Mandżurów na klasztor Shaolin i jego spaleniu, mnisi
którzy uciekli z klasztoru dopracowywali jeszcze przez jakiś czas w ukryciu styl, który wówczas nie miał jeszcze nazwy.
To rzuca nowe światło na pierwszą uczennicę mniszki Ng Moi - Yim Wing Tsun, od której imienia wzięła nazwa stylu. Mało
prawdopodobnym jest by córka kupca tylko z powodu zalotników stała się uczennicą mniszki. W końcu szpiedzy po spaleniu
klasztoru cały czas tropili buntowników. Wydaje się raczej, że również Yim Wing Tsun mogła być zamieszana w spisek, zresztą
postacie te, znikają w tajemniczych okolicznościach z kart historii. Dopiero kilkadziesiąt lat później, „styl trafił w ręce” dr Leung
Jana, który zaczął go otwarcie nauczać. Bardzo prawdopodobnym jest, że Leung Jan dokończył opracowywanie stylu, mógł być
również zamieszany w spisek bo chociażby do końca XVIII wieku lojaliści działali w tajnych organizacjach przeciwko Mandżurom
- jak bractwo Białego Lotosu.

Historia Wing Tsun według Mistrza Yip.
Prezentuję poniżej przetłumaczoną historię Wing Tsun Kung Fu - źródło: Wing Tsun Kuen Hong Kong 1978, str. 312-314)
Tekst ten jest angielskim tłumaczeniem zredagowanego po chińsku rękopisu Mistrza Yip Mana i przypuszczalnie miał
stanowić przedmowę z okazji utworzenia Towarzystwa Wing Tsun Tong, które ostatecznie nie powstało. Zamiast niego
24.08.1967 powstało Hong Kong Ving Tsun Athletic Association.


„Twórczynią systemu Wing Tsun Kung Fu była pani Yim Wing Tsun z okolic Kantonu. Była młoda, bystra, sprawna, wybitna
i dzielna dziewczyna zaręczona z Leung Bok Chau’em, handlarzem solą z Fukien. Niedługo po zaręczynach jej matka zmarła.
Jej ojciec Yim Yee został niesłusznie oskarżony o popełnienie zbrodni i zamknięty w areszcie. Rodzina Yim wyemigrowała
i osiedliła się u podnóży góry Tai Leung na pograniczu prowincji Yunnan-Szechuan. Tam ostatecznie zamieszkali.
Wszystko to działo się za panowania Cesarza Kanghsi (1662-1722). W tamtych czasach klasztor Siu Lam (Shaolin) z okolic
góry Sung w prowincji Honan słynął z Kung Fu. Wywołało to obawy rządu Manchu, który wysłał wojsko, by zaatakować
klasztor. Nie udało się to. Człowiek zwany Chan Man Wai był wtedy najwyższym urzędnikiem cywilnym. Szukając poparcia
w rządzie ułożył plan. Wspólnie z mnichem Ma Ning Yee i innymi uknuł spisek. Pod klasztor podłożono ogień, a żołnierze
zaatakowali z zewnątrz. Siu Lam spłonął a mnisi rozproszyli się.


Rycina przedstawiająca Mniszkę Ng Moi.


Przełożona klasztoru Ng Mui, opat Chi Shin, opat Pak Mei, Mistrz Fung To Tak i Mistrz Miu Hin uciekli i rozdzielili się.
Ng Mui schroniła się w świątyni Białego Żurawia na górze Tai Leung (znanej także jako góra Chai Har). Tam poznała Yim
Yee i jego córkę Yim Wing Tsun. Kupowała w ich sklepie tofu. Zaprzyjaźnili się. Wing Tsun była wtedy młodą kobietą.
Jej piękność przyciągnęła uwagę okolicznego tyrana, który próbował zmusić ją do ożenku. Ona i jej ojciec znaleźli się
w wielkich tarapatach. Ng Mui dowiedziała się o tym i zlitowała się nad Wing Tsun. Zgodziła się uczyć ją technik walki,
aby mogła się obronić. W ten sposób mogła rozwiązać problem z tyranem i poślubić swojego prawowitego narzeczonego,
Leung Bok Chau’a. Wing Tsun udała się z Ng Mui w góry i zaczęła ćwiczyć Kung Fu. Ćwiczyła dzień i noc i opanowała
techniki po mistrzowsku. Wówczas wyzwała owego tyrana do walki i pokonała go. Ng Mui udała się w dalszą podróż po
całym kraju, ale przedtem kazała Wing Tsun bezwzględnie przestrzegać tradycji Kung Fu, rozwijać swoje umiejętności
po zawarciu małżeństwa i pomóc tym, którzy starali się odsunąć Manchu od władzy i przywrócić dynastię Ming. W ten
sposób Wing Tsun Kung Fu zostało przekazane przez przełożoną siostrę Ng Mui.

leung-jan
Jedno z pierwszych zachowanych zdjęć przedstawiające dr Leung Jana.

Po ślubie Wing Tsun nauczyła Kung Fu swojego męża Leung Bok Chau’a, a on przekazał te techniki Leung Lan
Kwai’owi. Leung Lan Kwai przekazał je Wong Wah Bo. Wong Wah Bo był członkiem trupy opery z dżonki, znanej
w Chinach jako czerwona dżonka. Wong pracował na czerwonej dżonce z Leung Yee Tei’em. Tak się złożyło,
że opat Chi Shin, który uszedł z życiem z Siu Lam, ukrywał się pracując na czerwonej dżonce jako kucharz.
Nauczył on Leung Yee Tei’a technik sześciu i pół punktu długiego kija. Wong Wah Bo bardzo się zaprzyjaźnił
z Leung Yee Tei’em i obaj podzielili się wiedzą o Kung Fu. Połączyli i udoskonalili swoje techniki i w ten sposób
techniki sześciu i pół punktu długiego kija zostały przystosowane do Wing Tsun Kung Fu. Leung Yee Tei nauczył
Kung Fu Leung Jan’a, znanego zielarza z Fatshan. Leung Jan poznał najgłębsze tajemnice Wing Tsun i osiągnął
najwyższe mistrzostwo. Wielu mistrzów Kung Fu wyzwało go do walki, ale on ich wszystkich pokonał. Leung Jan
stał się bardzo sławny. Później przekazał on swoje Kung Fu Chan Wah Shan’owi, który kilkadziesiąt lat temu
przyjął mnie na swojego ucznia. Uczyłem się Kung Fu razem z moimi braćmi Ng Siu Lo, Ng Chung So,
Chan Yu Min’em i Liu Yu Jai’em. Byliśmy spadkobiercami Wing Tsun, za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni naszym
przodkom Kung Fu i naszym nauczycielom. Zawsze będziemy pamiętać i szanować nasze korzenie, a ta więź
zawsze będzie spajała naszych braci Kung Fu. Dlatego tworzę Towarzystwo Wing Tsun i mam nadzieję, że moi
bracia Kung Fu pomogą mi w tym. To będzie bardzo ważne dla upowszechniania Kung Fu.”

Yip Man 1967,

1ayip

O mistrzu Yip..
Wielki Mistrz Yip pochodził z bogatej ziemiańskiej rodziny. Do Mistrza Chan'a trafia na krótko przed jego śmiercią.
Ze względu na jego chorobę i wiek, ćwiczy głównie z jego asystentami, stając się szybko "oczkiem w głowie",
o którym Mistrz Chan mawiał żartobliwie "Little Man" (wywiad z Sijo Leung Tingiem 2007r.) Po śmierci Mistrza
wyjeżdża z Fatshan do Hong Kongu, gdzie w trakcie studiów poznaje syna Leung Jana - Leung Bika kontynuując
dalszą edukację. Po studiach wraca do Fatshan kontynuując swoją pracę nad Wing Tsun ćwicząc bardzo wiele
ze swoim starszym bratem kung-fu Ng Chu So. Idyllę przerwała wojna, a następnie rewolucja kulturalna w Chinach.
Mistrz Yip chcąc uniknąć represji postanowił uciec przed maoistami, wraz ze swoją rodziną wyjeżdża więc do do
Hong Kongu. Ponieważ duma i charakter nie pozwalały Yip'manowi zająć się żadnym "użytecznym" zajęciem,
ubóstwo zaś stało się nie do zniesienia, za namową swojego przyjaciela Mistrza stylu Choy Lee Fut, Mistrz Yip
rozpoczął nauczanie stylu Wing Tsun wśród członków Stowarzyszenia Pracowników Restauracji w Hong Kongu.
W gronie tych pracowników znalazł się kucharz, który później zasłynął jako aktor filmów sztuk walki - Bruce Lee.

67t
Na zdjęciu Wielki Mistrz Yip, ćwiczy z Brucem element chisao (pun-sau).

Największym osiągnięciem z punktu dla popularyzacji Wing Tsun było utworzenie z pomocą kilku uczniów
Sportowego Stowarzyszenia Ving Tsun w Hong Kongu. Powstało wtedy klika klas uczniowskich. W maju
1970, gdy klub się ustabilizował, Mistrz zdecydował się przejść na emeryturę i cieszyć się spokojnym życiem
przekazując nauczanie i zarządzanie szkołą swojemu ulubionemu uczniowi –
Leung Ting’owi.

VING+TSUN+ATHLETIC+ASSOCIATION+LTD+GGM+Yip+Man,+Yip's+haeadstudents++kungfu+brothers
Fragment zdjęcia przedstawiającego członków Ving Tsun Athletic Association - w centrum Grand Master
Yip Man i Si-jo Leung Ting.

Zrzut ekranu 2014-04-14 o 21.56.59
Uczniami Si-Jo Leung Tinga było wiele sławnych gwiazd sportu, aktorów, celebrytów. Na zdjęciu Ron Van Clif
aktor sztuk walki (Wejście Smoka), a także mistrz karate.

Historia Wing Tsun w Polsce
Największy bum na rozwój różnych klubów sztuk walki w Polsce nastąpił na początku lat osiemdziesiątych wkrótce
po sukcesach kasowych jakie święciły filmy z Brucem Lee. W Polsce zasadniczo rozwijały się dwie odmiany stylu
Wing Chun: Wong Shun Leunga i Leung Tinga, różniące się szeregiem szczegółów technicznych. Pierwsze oficjalne
kluby Si-Jo Leung Ting Wing Tsun działające w ramach IWTA oraz EEWTO
z siedzibą na Węgrzech powstały w Polsce
w połowie lat 90 dzięki osobistym kontaktom grupy zapaleńców z Sikungiem Norbertem Madayem (9 st. mistrzowski),
który reaktywował wówczas Polskie Stowarzyszenie Wing Tsun z ośrodkami szkoleniowymi w Warszawie, Poznaniu,
Krakowie, Szczecinie, Koszalinie , Wrocławiu, Olsztynie, Giżycku, Gdańsku, Mławie.
W 1998 roku, po szkoleniu instruktorskim w Starej Miłosnej, swój pierwszy klub otworzył wówczas
Sifu Marek Mikulski.
Aktualnie Sifu Marek Mikulski pełni
funkcję Prezesa Polskiego Stowarzyszenia Wing Tsun. Przy tej okazji należy również
wspomnieć o działalności w Polsce asystentów Sikunga Madaya -
Dai Sihinga Szabó Ferenca oraz Salomona Ferenca.

Sikung-2
Sikung Norbert Maday (9 st. mistrzowski)


Obecnie polscy instruktorzy podlegają pod kwaterę główną Eastern European Wing Tsun Organisation ze szkołami w Polsce,
na Węgrzech, Litwie, Łotwie, Estonii, Rumunii i Ukrainie. Jest to jedyne profesjonalne stowarzyszenie Wing Tsun w Polsce
z bezpośrednią, oficjalną linią przekazu posiadające regularny kontakt z ostatnim uczniem Wielkiego Mistrza Yip Mana.
Mistrz Leung Ting odwiedza Polskę co roku prowadząc osobiście seminarium uczniowskie i klasę instruktorską.

Wywiad z Si-Jo Leung Tingiem

Kolejny przyjazd Wielkiego Mistrza do Polski był doskonałą okazją do osobistego spotkania i przeprowadzenia wywiadu
z Mistrzem. Oczywiście sposobność do takiej rozmowy, rodzi całe mnóstwo pytań dotyczących stylu, jego specyfiki
i historii. Większość tych faktów jest już jednak dobrze znana i opisana, dlatego w swoim wywiadzie pokusiłam się
o zadanie bardziej prywatnych pytań.

Si-Mui Anna Wolska

wywiadSi-Jo
Od lewej: Sikung Norbert Maday, Si-Jo Leung Ting, Si-Mui Anna (2007, Warszawa)

A – Wielki Mistrzu – jak postrzega Mistrz Polskę, w trakcie swojej kolejnej wizyty w naszym kraju?

LT – Oh. Tu się wszystko zmienia, za każdym razem jak przyjeżdżam. Właściwie przestaję widzieć
różnicę między Waszym krajem, a innymi krajami gdzie podróżuję. Wszyscy gdzieś biegną. Ciągły ruch.
Ale najbardziej mnie cieszy uczucie, że ludzie tu – takie mam wrażenie – żyją coraz lepiej, na wyższym poziomie.

A – Mistrzu możliwość bezpośredniej rozmowy skłania mnie do zadania bardziej osobistych pytań odnoszących się
do wspomnień o początkach Pańskiej ścieżki wing tsun. Jak to się stało, że zajął się Mistrz tym stylem? Czy miało
to związek z tradycjami kultywowanymi w rodzinie?


LT – Mój ojciec był detektywem w policji, matka, zajmowała się domem. W ówczesnych czasach wielu z mistrzów
pracowało w policji jako instruktorzy, byli też wśród nich mistrzowie związani ze stylem Wing Tsun. Było to więc
wszystko ze sobą splecione.


A – Jak doszło do tego, że rozpoczął Mistrz nauczania tego stylu?

LT – Zacząłem ćwiczyć Wing Tsun w wieku 13 lat pod okiem brata mojej matki. To był okres liceum. Nie miałem
wówczas zbyt wiele wolnego czasu. Miałem mnóstwo zajęć w szkole i było bardzo trudnym pogodzenie obu tych rzeczy.
Kiedy jednak zdałem na studia miałem już więcej czasu, myślałem więc o znalezieniu jakiejś pracy – przez moment
zastanawiałem się nawet, czy nie zostać nauczycielem w jakiejś szkole, były to jednak zajęcia bardzo nisko płatne, a ja
musiałem jakoś się utrzymać w trakcie studiów. Rozmawiałem wówczas z moim Si-Dai, który wcześniej pomagał
mojemu wujkowi w prowadzeniu jego szkoły wing tsun, że może ja bym się tym mógł również zająć. Zrobiłem więc
sobie roczną przerwę w trakcie studiów i zacząłem pomagać mojemu wujowi w prowadzeniu jego szkoły wing tsun.
Mój wuj był dość trudnym człowiekiem. Zawsze siedział w trakcie prowadzenia zajęć, krzyczał, mówił, że coś jest źle,
ale nie podchodził do ucznia. Słowem zaczynając pracę w szkole mojego wuja stałem się od razu szefem od spraw
technicznych (chief instruktor). Mój Si-Dai widział efekty mojej pracy i powiedział mi, że jeśli obiecam, że będę prowadził
nadal tak szkolenie wing tsun przyprowadzi mi do nauki 14 nowych uczniów. Miałem więc wybór opuścić wuja i założyć
własną szkołę i kształcić się dalej w tym zakresie, lub poprzestać na tym co już wówczas umiałem. Zależało mi już
wówczas bardzo na wing tsun. Pokochałem ten styl, był dla mnie wszystkim. Zawsze byłem perfekcjonistą w tym,
czym się zajmowałem chciałem, więc doprowadzić także i moje umiejętności do perfekcji. Więc gdy zacząłem uczyć
swoich uczniów, skoncentrowałem się na programie nauczania Wing Tsun. Nie zależało mi tylko na tym, by nauczyć
ich programu walki, chciałem czegoś więcej. Poszedłem więc do swojego wuja, prosząc go o pokazanie mi
zaawansowanych form. On wiedział, że ja wówczas miałem bardzo wielu uczniów, zażądał ode mnie wówczas
niesamowitych pieniędzy – wszystkiego, co wówczas zarabiałem. Zgodziłem się na to, jednak był on ciągle
niezadowolony i żądał ode mnie za każdym razem coraz większych pieniędzy. I gdy nie byłem wstanie ich zdobyć
wówczas mój Sifu powiedział “odejdź”. Miałem jednak do niego wiele szacunku, także w okresie późniejszym, pomimo,
że w jakimś sensie, to on się ode mnie odwrócił.

A – Jak udało się Panu trafić bezpośrednio do Mistrza Yip? On zakończył wówczas oficjalne nauczanie?

LT – Za pośrednictwem jednego z Sihingów mojego wuja. Mój Sigung bardzo go lubił. Gdy ciężko zachorował na żołądek,
opłacił mu operację w szpitalu i zaopiekował się nim w tamtym trudnym dla niego czasie. To było w momencie, gdy
ja prowadziłem nauczanie wing tsun w Betty’s Collage.

A – Czy zauważył Mistrz różnicę w podejściu do wing tsun po rozpoczęciu uczenia się wing tsun pod okiem Mistrza Yip?

LT – Tak, ogromną!

A – Czego ona dotyczyła? Założeń, koncepcji, ruchów, tego “odczuwania esencji Wing Tsun”?

LT – Wszystkiego. To było tak jakbym uczył się nowego stylu. Pamiętam, że na pierwszej z lekcji płakałem. Sigung
postawił mnie przed manekinem i wytłumaczył mi dokładnie koncepcję ruchów, lini centralnej, “bramek”, oddechu.
Pytałem jak to? Mój Sifu tłumaczył mi przecież, że linia centralna, to linia biegnąca po całej długości, a nagle dowiaduję
się, że nie jest to linia w pionie a w poziomie przebiegająca (myśl na wylot) na wysokości splotu słonecznego. To burzyło
wszystko, co wiedziałem dotąd o Wing Tsun. Później pokazywał mi wszystkie ruchy po kolei. Później poprosił bym
dotknął jego rąk i wspólnie ćwicząc tłumaczył mi zasady ruchów, zwracał przy tym uwagę na różne detale.
Ja się rozpłakałem, byłem zaskoczony. Nigdy bowiem wcześniej mój Sifu nigdy ze mną nie ćwiczył, a na pewno
nie marzyłem nawet, by ćwiczyć razem z moim Sigungiem. Mistrz Yip był charakterologicznie skrajnie inną osobą,
życzliwą i otwartą. Miał cierpliwość, by mnie uczyć.

A – Czy rozmawiał Wielki Mistrz z Mistrzem Yip Manem o różnicach w rozumieniu i zastosowaniu wing tsun według
przekazów Chan Wahn Shun, a Leung Biki’em? Z różnych opowieści wynika, że Mistrz Chan był bardziej siłowy –
nazywano go łamaczem manekinów. Jaki mogli mieć Ci Mistrzowie wpływ na rozwój Mistrza Yip?


LT – Nie mam na ten temat zdania. Jednak myślę, że trzeba pamiętać, iż Yip był bardzo młody, gdy spotkał Chan
Wahn Shun – miał wówczas ok. 11 lat. Chan Wahn Shun zaś był już wówczas starym i schorowanym człowiekiem,
nie mogącym chodzić. Szkolenie wyglądało więc podobnie jak u mojego wuja, mówił mu – uderzaj, tak, albo tak, zrób
krok tu, zwrot itd. Dlatego Mistrz Chan poprosił wkrótce drugiego Sihinga – drugiego swojego studenta ( Ng Chu So)
by ćwiczył wspólnie z młodym Yipem. Mistrz Chan bardzo kochał Yipa, niczym swojego wnuka, dlatego przed śmiercią
kazał swojemu uczniowi opiekować się dalej przyszłym Wielkim Mistrzem Yipmanem (nazywał go żartobliwie Little man
– z powodu wieku i wzrostu). Gdy Wielki Mistrz Yip, skończył 16 lat przybył do Hong Kongu i rozpoczął swoją naukę
u Leung Bika. Mistrz Leung Bik, nie był tak skorym do wyjawiania technik wing tsun jak Mistrz Chan. Różnica polegała
jednak na tym, że Mistrz Leung Bik był erudytą, miał pewną wizję całości stylu i jego koncepcji w przeciwieństwie do
Chan Wahn Shuna, który znał bardzo dobrze te techniki i rozwiązania wing tsun, których sam potrzebował. To było
chyba najważniejszym wydarzeniem w rozwoju Mistrza Yipmana. Ja to też rozumiałem, dlatego bardzo ceniłem sobie
moje późniejsze rozmowy z Wielkim Mistrzem w herbaciarni. Spójrz, szkolenie klasy instruktorskiej jest zupełnie inne,
oni wykonują swoje chisao jako walkę, bo taka jest koncepcja, kolejny etap szkolenia bycia ekspertem w Wing Tsun.
Bez koncepcji byłoby to niemożliwe.

A – Czy to prawda, że młody Mistrz Yipman, wyzwał na pojedynek Mistrza Leung Bika?

LT – Tak, to prawda. Chciał sprawdzić, co umie “ten starzec”. On był wówczas młody, zadziorny i arogancki i myślał
tylko o tym, by walczyć. Pewnego dnia rozmawiając z jednym z ludzi usłyszał – “to może spróbujesz się zmierzyć
z moim pracownikiem szwalni, on zna ponoć wing tsun”. Młody Yip powiedział:” ok, dobrze, czemu nie, lubię walczyć”.
Wszedł do pomieszczenia i krzykną: “Hej ty, byłeś studentem Chau Chin Wah ( Wah  the Money Changer – przezwisko
Mistrza Chan z czasów kiedy posiadał kantor )? Uczyłeś się Siu Nim Tao, Chum Kiu i Biu Tze?”. Leung Bik odparł mu:”
To nie Twoja sprawa odejdź”. Młodego Yipa nie usatysfakcjonowała ta odpowiedź. Doszło do bijatyki. Dwukrotnie
próbował uderzyć Leung Bika i za każdym razem przegrywał. Na koniec usłyszał od Leung Bika:”spływaj”.

A – Jak Wielki Mistrz wspomina swoje spotkania z Mistrzem Yip? Czy może nasuwa się Mistrzowi jakieś wspomnienie?

LT – Och, Mistrz Yip Man był zawsze uśmiechniętym człowiekiem, skorym do żartów. Nie zachowywał się jak typowy
Sifu, był przyjacielskim, jak dziadek. Pamiętam jak na samym początku spotkałem się z nim w herbaciarni i chciałem
nalać mu herbaty, prosiłem “pozwól mi to zrobić Mistrzu”, a on uśmiechnął się i powiedział – nie martw się. Pamiętam
też, że Wielki Mistrz kładł się bardzo późno spać. Zawsze grywał wieczorami w “mah -jong” ze swoimi studentami
(rodzaj chińskich warcabów). Bardzo wcześnie nad ranem (ok.5ej) kończył grę i szedł prosto do herbaciarni, jadł
śniadanie i potem szedł do domu spać. Wstawał około drugiej, ale jego studenci najczęściej byli wówczas zajęci albo
zbyt zmęczeni by spędzać z nim czas. To był okres, kiedy studiowałem w Betty’s College. Miałem też już samochód.
Dzwoniłem więc do Wielkiego Mistrza i pytałem się, czy można go odwiedzić. A potem wspólnie wychodziliśmy do
herbaciarni i rozmawialiśmy. O czym można było rozmawiać? Oczywiście o kung-fu. To był czas, kiedy można było
dokładnie omówić koncepcję wing tsun i szczegółowe założenia. Te rozmowy toczyliśmy praktycznie nie przerwanie,
codziennie przez całe trzy lata.

yip-tea-1

A – Czytałam kiedyś w internecie, że Wielki Mistrz Yip Man, nie chciał uczyć wing tsun białych ludzi (Europejczyków,
Amerykanów)? Skąd wzięła się ta niechęć?


LT – Nie mam pojęcia skąd wziął się taki pogląd, ponieważ jedynym, który to powiedział był Bruce Lee.

A – Ale ponoć ta niechęć dotyczyła także innych szkół kung-fu. Nie bał się Wielki Mistrz konfrontacji ze strony
innych Mistrzów, mogących być niezadowolonymi, że Mistrza szkoła ma np. białych uczniów?

LT – Przyznam się, że nigdy się tym nie interesowałem. Nawet w spotkaniach z Mistrzem Yipmanem rozmawiałem
o kung-fu o Wing Tsun, a nie o słowach Bruce’a. Nigdy nie usłyszałem również czegoś podobnego od Yip Mana względem
mojej osoby i prowadzonej przeze mnie szkoły.

A – Również w internecie, można znaleźć różne informacje o tym, że Yip Man wskutek przemyśleń dokonał zmian
w systemie, na tyle diametralnych, że można stwierdzić, że uczniowie z różnych okresów uczyli się innego Wing Tsun.
Co Wielki Mistrz o tym sądzi?


LT – To nie tak. To była kwestia pierwotnej koncepcji nauczania wing tsun, a nie zmian dokonanych przez Mistrza
Yipmana. Oryginalnie bowiem, program nauczania wing tsun “był wolny”, przypominał grę w szachy. Można było więc
go rozwijać w dowolną stronę, w zależności od studenta, jego preferencji, uzdolnień. W czasach wcześniejszych, gdy
Wing Tsun było przekazywane kilku uczniom, którzy kształcili się u Mistrza przez 20 lat, taka forma nauczania, była
w porządku. Co jednak zrobić, gdy się miało takich studentów 50? Jak nad tym zapanować? Gdy jeden przychodził
w poniedziałek i ćwiczył pewne rozwiązania z Chum Kiu, inny był na innym poziomie i ćwiczył równolegle co innego,
a potem pojawiał się dopiero po kilku dniach? Innym problemem była kwestia wolnego czasu. Większość studentów
Yip Mana pracowała i nie miała czasu zgłębić całości systemu, lub po prostu nie czuła takiej potrzeby. Dlatego gdy
rozpocząłem prowadzenie zajęć w Betty’s Collage byłem pierwszym, który uczył tak wielu ludzi. Zauważyłem, że trzeba
tą wiedzę jakoś usystematyzować. Postanowiłem, że mój program nauczania będzie rozpoczynać się od formy
Siu Nim Tao (małej idei). To była baza, podstawa wszystkich ruchów. Potem uczyłem Chum Kiu, bo forma ta pozwalała
rozwinąć formę Siu Nim Tao, pozwalała na ruch – kroki, zmianę kierunków walki (skręty), w końcu trzecia – forma,
bardzo ważna dla Wing Tsun – bo uczy jak nie blokować ciosów ale jak walczyć, jak atakować, bo atak jest najlepszą
obroną. Więc można uczyć wing tsun na zasadzie odczucia, wolnej gry jak w szachach ale nie sprawdzi się to przy
większej ilości uczniów. Także nauka chisao wymagała pewnego usystematyzowania – najpierw były 3 sekcje,
potem 5, aż w końcu 7 sekcji chisao. Zebrałem razem wszystkie te ruchy układając w logiczną całość gdzieś na
przełomie lat 60 i 70.

A – Można więc stwierdzić, że Wielki Mistrz był pierwszym, który usystematyzował program Wing Tsun?

LT – Tak, zrobiłem go dużo bardziej uporządkowanym. Jednak moim małym problem jest to, że tworząc tak
rozbudowany system oparty o wielopoziomowe kształcenie czasem tracę studentów. Tracę ich, bo nie mają oni
cierpliwości, by przejść cały system do końca z wszystkimi sekcjami chisao, tracę ich również, bo wydaje się im, że to,
co potrafią już im wystarczy. Dzieje się tak często przed stopniem mistrzowskim. Uczniowie ci nie wierzą, że każda
z kolejnych sekcji, rzuca nowe światło na możliwości sytemu. To tak jak z nauką języka. Najpierw uczysz się liter,
potem uczysz się prostych zdań, czasów, potem kompozycji, w końcu poznajesz język. Ale język ten jest narzędziem
do dalszego poznawania świata, otoczenia, ludzi. Wielu studentom Wing Tsun wystarcza nauka abecadła, albo
budowa prostych zdań.

article_scan_keith_first_black_belt_article1
fragment artykułu Sifu Keitha Sonnenberga na temat Si-Jo Leung Tinga dla pima Black Belt.

A - Wielki Mistrzu, chciałabym zapytać o związki wing tsun z filozofią wschodu. Chińczycy uważają, że świat
jest w pewnej równowadze dwu skrajności Yin i Jang (pierwiastek kobiecy i męski). Znak Yin i Jang stał się
nawet w wielu systemach symbolem Kung-fu. Jak ten aspekt ma się do sytemu Wing Tsun? Ponoć w dużej
mierze do powstania stylu przyczyniły się kobiety. Czy ten aspekt jest zauważalny?


LT – Wiem o co chodzi:). Tu jest właśnie odwieczny problem i wielka pomyłka dotycząca filozofii kung-fu.
Wszyscy myślą, że Yin – jest pierwiastkiem kobiecym, więc musi być delikatny, zaś uderzenie musi być mocne,
więc wiąże się z pierwiastkiem męskim. A gdzie tu jest elastyczność, sprężystość? Jak można w ogóle porównać
te dwie różne rzeczy np. elastyczność i delikatność? Przecież uderzenie może być zarówno delikatne jak i mocne.
To jest mylenie pojęć rzeczy. Popatrz ten stół przed nami jest twardy, lecz jeśli oderwę od niego mały kawałek
– patrz wygina się. Stół nie zmienił charakteru swojej rzeczy, jest dalej twardy. Kawałek jest miękki – jaka więc
jest prawda o stole? Jaki on jest na prawdę? Ten mały kawałek jest dalej twardy, ale jest i elastyczny!!
Podam drugi przykład. Weźmy szklaną kulę. Jak ją dotykasz to, jaka ona jest? Jest twarda. Ale jeśli rzucisz ją
o podłogę rozbije się. Czemu? Przecież drewno na podłodze nie jest tak twarde jak szkło, kawałkiem szkła,
krawędzią można nawet uciąć, zniszczyć strukturę drewna. Nie, ale jest sprężyste, podłoga jest sprężysta, choć
my tego nie widzimy. Dlatego trudno jest mówić czy coś jest twarde, a coś jest miękkie (delikatne).
Natomiast możemy połączyć synonimy elastyczny, sprężysty z jednej strony z określeniami twardy i miękki
(delikatny) z drugiej. Uderzenie może być delikatne i mocne (twarde), będąc jednocześnie elastycznym.
Kolejny przykład. Weźmy kamień. Jeśli rzucę nim w okno – zbiję szybę tak? Bo kamień jest twardy. Ale jeśli
położę kamień na ziemi i uderzę weń młotem, kamień pęknie. Co jest tu twardsze? Dlatego w Wing Tsun nie
mówimy, czy coś jest twarde, mocne, a coś jest miękkie i delikatne, tylko czy jest elastyczne! Słowem to
mówienie o Yin i Jang w wing tsun jest jednym “bull shit”! To jest jedno wariactwo, mieszanie pojęć. Takie jest
moje pojmowanie i filozofia kung-fu. Popatrz na ruchy i kroki w Wing Tsun. Ciężar spoczywa na tylnej nodze.
Możemy ją więc określić jako “twardą”. Przednia noga wydaje się spoczywać nieruchomo, ale choć nie jest
obciążoną, to tu jest siła, która ciągnie całą resztę! Jeśli ktoś tego nie widzi, nie zrozumie nigdy Wing Tsun.
To jest moja filozofia elastyczności i nieelastyczności. Inni mówią o Yin i Jang ale to wszystko bzdura!

Zrzut ekranu 2014-04-17 o 11.51.17
Zdjęcie przedstawiające Si-Jo Leung Tinga w trakcie prowadzenia zajęć w Ving Tsun Athletic Association.
Po przejściu Mistrza yip Mana na „emeryturę” de facto Si-Jo Leung Ting stał się głównym instruktorem
w założonym przez Yip Mana Stowarzyszeniu.


A – Dlaczego mówi się o Wing Tsun jako stylu tajemnym?

LT – Bo jest, był tajemnym stylem przeznaczonym do walki rozpowszechnianym głównie wśród stowarzyszenia
czerwonej dżonki. Nie można się go było nauczyć otwarcie.

A – Ale ponoć doktor Leung Jan założył pierwszą szkołę, w której nauczał Wing Tsun?

LT – To nie była szkoła w naszym rozumieniu. Doktor Leung Jan był bardzo bogatym człowiekiem. Nie musiał
nikogo uczyć dla pieniędzy. Traktował uczenie sztuk walki jak hobby. Natomiast prawdziwych adeptów
Wing Tsun zostawił po sobie tylko kilku. I byli to zaufani ludzie.


A – Gdy przyszłam pierwszy raz na zajęcia Wing Tsun by zrobić z Mistrzem swój pierwszy wywiad, zobaczyłam
wówczas styl, który nie przypominał mi kompletnie tego, co ćwiczyłam wcześniej, a jednak, gdy Wielki Mistrz
tłumaczył mi wówczas podstawy Wing Tsun wydał mi się on bardzo logiczny.

LT – Tak. To prawda. Ale by zrozumieć dogłębnie tę logikę trzeba przejść przez wszystkie etapy Wing Tsun.
Formy są jak alfabet, ale dopiero ćwiczenie chisao, różnych kombinacji z partnerem powoduje, że styl ten
staje się efektywny. Z Wing Tsun jest jak z pudełkami włożonymi jedno w drugie. Otwierasz i widzisz następne
i następne. Każde jest mniejsze, bo im dalej, tym ważniejsze są te szczegóły. Dla wielu ludzi problemem jest
to, że chcą np. boksować. Uważają, że boks pozwala na dowolne prowadzenie walki, że owszem wykorzystają
pewne elementy ze stylu, ale tak na prawdę myślą tylko by skutecznie uderzać. Problemem jest to, że jeśli
ograniczymy Wing Tsun tylko do technik stanie się znowu prymitywnym stylem! W Wing Tsun chodzi o coś więcej,
niż tylko uderzanie, uniknięcie ciosu, chodzi o zmianę twojej “osobowości”, sposobu reakcji, odczuwania przeciwnika.

A – Czy zastanawia się czasem Wielki Mistrz nad wypaczeniami, które mogą poczynić np. inni mistrzowie
przekazując ten system w inny sposób, dokonując korekt i zmian, które oni uważają za słuszne.
Nie obawia się Wielki Mistrz tego?


LT – Każdy, kto przysposobił sobie ten styl, może sobie dokonywać zmian. To jego sprawa. Jeśli natomiast
ja niczego nie zmieniam od lat 80-tych to, dlaczego moi uczniowie mają dokonywać takich zmian? Jeśli ktoś
dokonuje zmian, to znaczy, że chce być założycielem nowej szkoły, nowego stylu, to proste.
Moi uczniowie nazywają system Wing Tsun i ćwiczą Wing Tsun. Ja dołożyłem do nazwy stylu swoje imię,
by odciąć się od wszystkich, którzy w ten system ingerowali i wciąż ingerują. Uporządkowałem go i stwierdziłem,
że jest wystarczająco ukształtowany. Jeśli ktoś chce stworzyć Ng Mui Wing Tsun, albo Leung Jan Wing Tsun,
to jego sprawa, ale nie będzie to już Leung Ting Wing Tsun i nie będzie osadzony w strukturach IWTA.
Widzisz ja między 70 – 80 tym współpracowałem z “Real Kung-fu Magazine”. Poznałem wówczas prawie wszystkich
Wielkich Mistrzów wschodnich sztuk walki. Przeprowadzałem z nimi wywiady, rozmawiałem z nimi prywatnie,
słowem nauczyłem się wówczas bardzo wiele. Dlatego znam choy-leel-fut, hungar, pakua, xing yi i inne style.
I wciąż od tamtych lat uczę Wing Tsun, a nie choy-lee-fut. Dlaczego? Bo nie potrzebuję, nie widzę powodu bym
zmieniał styl, by uczyć ludzi czegoś innego poza Wing Tsun.

A – W Polsce zapanowała moda na style związane z kombatem, czy style podobne do kickboxingu. Nie myślał
Wielki Mistrz, by ze względu na renesans tych styli zmienić coś w szkoleniu Wing Tsun z myślą o nas Europejczykach?

polska-Sijo
Grand Master Si-Jo Leung Ting na seminarium prowadzonym w Warszawie w Polsce, 2012

LT – Nie, nie ma potrzeby. Te style nie wnoszą nic nowego oprócz tego, co można było znaleźć także w innych
wschodnich sztukach walki.

A – Nie chcę zamęczać Wielkiego Mistrza swoimi pytaniami dłużej, więc pozwolę sobie na zadanie ostatniego pytania.
Nie dalej jak wczoraj czytałam w internecie o nowym filmie Wong Karwai. Reżyser ten, chce zrobić film biograficzny
na temat Bruce Lee. Fakt ten zainteresował mnie, ponieważ ma się tam pojawić postać Mistrza Yipmana. Pierwszy
raz zostanie on przedstawiony na ekranach filmowych. Czy dotarły do Wielkiego Mistrza te informacje, czy ktoś zwrócił
się może z prośbą o pomoc w napisaniu scenariusza?


LT – Kilka osób mówiło mi o tym projekcie, ale nikt oficjalnie się do mnie nie zwrócił z prośbą o pomoc, dlatego to, co znam,
znam tylko z wypowiedzi innych, stąd nie mam zdania na ten temat.

A – Wielki Mistrzu, bardzo dziękuję za poświęcenie mi czasu na tę rozmowę. To był dla mnie wielki zaszczyt, móc
rozmawiać ponownie z Wielkim Mistrzem. Jeszcze raz dziękuję w imieniu Polskiego Stowarzyszenia Wing Tsun i swoim własnym.

Wywiad przeprowadziła Si-Mui Anna Wolska (Warszawa 2007)
Tekst jest chroniony przepisami prawa autorskiego.
Wszelkie rozpowszechnianie, cytowanie, publikacje i zmiany w tekście bez zgody autorki lub
właściciela tekstu, podlega przepisom Ustawy (Dz.U. z 1994 r. Nr 24, poz. 83)


Wing Tsun, Kung Fu, EEWTO, Kobieca Szkoła Sztuk Walki, Leung Ting, Sztuki Walki, Kobiety, Samoobrona, Samoobrona Kobiet, Ng Moy, Norbert Maday, HWTO